"After a week, I felt relieved and at peace." ~ „Po tygodniu poczułem ulgę i spokój”.

This story is published at Women on Web.

First there was grief, sadness, despair, anger. This state of affairs lasted for about 5 days. After a week, I felt relieved and at peace.

I had my first abortion at the doctor's office. Basically I don't remember anything. What was left in my head was that I was bleeding a lot. There was no pain, no fear.

“Możesz czuć się przestraszony i jednocześnie silny.”

“Możesz czuć się przestraszony i jednocześnie silny.”

My second abortion, when it comes to pharmaceuticals, I was terribly afraid! There are no words to describe it. I was left alone with this. The partner paid for the tablets and fell silent. When he came home he didn't ask anything.

First, I was afraid of the pills and when I got them I was afraid to take them. After the first pill, nothing happened. On the second day at 11 am I took the first 4 tablets. I was home alone.

My beloved little sister was on the phone. Awareness that three hours later I have to pick up my child from the nursery was shocking. Around 1 pm the pains started. Before the birth of my child, I had severe premenstrual pains, which was also bearable.

I am 33 years old and I have experienced a lot, but never before such fear. My thoughts were racing in my head. What can happen? Will I be able to drive a car? Will there be traffic jams in the city, or will I get there in time to take the next pills?

Despite the pain, I drove slowly and carefully. The road to the nursery was endless. Relief came when I was at home with the baby. The pain started to worsen and I had to take painkillers.

Then I started bleeding. I took another 2 pills. I had a temperature and diarrhea. I spent most of my time in the bathroom. Dear son, as if he knew what was going on. He was sitting in the next room, politely watching cartoons as never before.

I was gone for an hour, I fell asleep. When I got up, I went to the bathroom. The abortion is over. It was the worst for me. This tiny 8 week old embryo. I saw, I looked and I cried like a baby. It's been a week and three days and my "dream" and "beloved" he doesn't even ask for anything.

We have been together for 7 years. We have two children. The fact that I got pregnant was a "miracle". It simply shouldn't have happened in the world, but it did. I was broken and desperate. Our relationship is not going well, so this pregnancy was a shock to me.

When I told him about it, he did care. He even visited the doctor with me. I knew one thing this child cannot be born. Already two of our children listen to eternal quarrels and see aggressive parents.

I want to leave him, but first I have to find a job. And here . . . pregnancy.

When I asked my doctor about an abortion, he said it was inhuman, etc. But he agreed for the price of 3,000. PLN. He's mad! - I thought. I started looking for a different method and stumbled upon Women on Web. Thank you.

The mere fact that abortion was illegal had no bearing on my feelings. Only my sister and partner knew. He paid for the pills and that's where his role ended. Afterwards, he didn't even ask how I felt or how it happened. Complete silence.

In Polish:

Najpierw był żal, smutek, rozpacz, złość. Taki stan trwał prze ok. 5 dni. Po tygodniu odczułam ulgę i spokój.

Pierwszą aborcję miałam u lekarza w gabinecie. Generalnie nic nie pamiętam. To co zostało mi w głowie to fak że bardzo krwawiłam. Nie było bólu, nie odczuwałam strachu. Natomiast psychicznie byłam i jestem nadal -ruiną. Jeśli mowa o środkach farmakologicznych to bałam się potwornie! Brak słów aby to opisać. Zostałam z tym sama. Partner zapłacił za tabletki i zamilkł. Kiedy wracał do domu o nic nie pytał. Najpierw bałam się czy tabletki dojdą a kiedy je dostałam bałam się je wziąć. Po pierwszej tabletce nic się nie działo. Na drugi dzień o godz. 11 wziełam pierwsze 4 tabletki. Byłam w domu sama. Moja KOCHANA młodsza siostra była pod telefonem. Świadomość że o godz. 14 muszę odebrać dziecko ze żłobka była porażająca. Około 13 zaczeły się bóle. Przed porodem miałam silne bóle przedmiesiączkowe także ten był do zniesienia. Mam 33 lata i wiele przeżyłam ale takiego strachu jeszcze nigdy. Myśli kotłowały mi się w głowie. Co się może stać, czy będę w stanie prowadzić samochód, czy nie będzie korków w mieście, czy dojadę na czas aby wziąć kolejne tabletki. Mimo bólu jechałam powoli i ostrożnie. Droga do żłobka dłużyła się w nieskończoność. Ulga przyszła kiedy już byłam z małym w domu. Bóle zaczęły się nasilać i musiałam wziąć leki przeciwbólowe. Ok. 15 zaczęłam krwawić. Wziełam kolejne 2 tabletki. Miałam temperaturę i biegunkę. Większość czasu spędziłam w łazience. Kochany synuś jakby wiedział co się dzieje. Siedział w pokoju obok i jak nigdy grzecznie oglądał bajki. Przez godzinę nie było mnie, zasnęłam. Kiedy wstałam, poszłam do łazienki. Aborcja dobiegła końca. Była godz. 17. To było dla mnie najgorsze. Ten maleńki 8 tygodniowy zarodek...Widziałam, patrzyłam i .... płakałam jak dziecko. Minął już tydzień i trzy dni a mój "wymarzony" i "ukochany" nawet o nic nie dopytuje.

Z partnerem jesteśmy razem już 7 lat. Mamy dwoje dzieci. To że zaszłam w ciąże to był "cud". Najzwyczajniej w świecie to nie powinno było się wydarzyć, a jednak. Byłam załamana i zrozpaczona. W naszym związku nie układa się najlepiej więc ciąża ta była dla mnie szokiem. Kiedy powiedziałam mu o tym fakcie owszem, przejął się. Nawet był ze mną u lekarza. Wiedziałam jedno to dziecko nie może się urodzić. Już dwoje naszych dzieci wysłuchuje wiecznych kłótni i widzi agresywnych rodziców. I kolejne skazywać na to samo. Chcę od niego odejść ale najpierw muszę znaleźć pracę. A tu....ciąża. Kiedy zapytałam lekarza o aborcje stwierdził że to nieludzkie itp...Ale zgodził się za cenę 3 tyś. zł. Oszalał ! - pomyślałam. Zaczęłam szukać innej metody i natknęłam się na WoW. Dziękuję.

Sam fakt że aborcja była nielegalna nie miało żadnego wpływu na moje odczucia.

Wiedziała tylko siostra oraz partner. On zapłacił za tabletki i na tym jego rola się skończyła. Po wszystkim nawet nie zapytał jak się czuję i jak to się odbyło. Komplatna cisza.


"I am crazy about my children but I wasn’t willing to be a mother again." ~ "Eu sou louca pelos meus filhos, mas não estava disposta a ser mãe de novo."

"I found out the hard way that he doesn’t want the baby and isn’t willing to be a part of the baby’s life."